Piłkarska liga w Anglii jest uznawana za najlepszą na świecie, co sprawia, że co roku zasila ją wielu piłkarzy z zagranicy. Zabierają oni jednak miejsce w składzie miejscowym zawodnikom, a to hamuje rozwój angielskiego futbolu. Na Wyspach coraz głośniej mówi się o reformie.
W Premier League gra najwięcej zagranicznych piłkarzy spośród najlepszych lig w Europie, choć i tak trenerzy coraz chętniej stawiają na młodych, zdolnych chłopców urodzonych na Wyspach. Obecnie Anglicy stanowią nieco ponad 36 procent wszystkich piłkarzy grających na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Anglii. Dla porównania w Ligue 1 występuje 68 procent Francuzów, w Primera Division 61 procent Hiszpanów, w Bundeslidze 56 procent Niemców, a w Serie A 45 procent Włochów.
Brytyjskie media wskazują, że taki stan rzeczy negatywnie wpływa na postawę reprezentacji. Synowie Albionu z nostalgią wspominają zdobycie mistrzostwa świata w 1966 roku, a ostatni raz awansowali do półfinału wielkiej imprezy na Euro 1996. Od tamtej pory najwyżej dochodzili do ćwierćfinału.
Najlepsza liga niekorzystna dla reprezentacji
Anglicy szczycą się Premier League, ale nie mogą pochwalić się drużyną narodową. Finansowa potęga ligi angielskiej rodziła się na przełomie wieków, co spowodowało, że przybywało do niej mnóstwo zagranicznych piłkarzy. W 2005 roku doszło do historycznego wydarzenia – Arsene Wenger w wyjściowej jedenastce Arsenalu nie postawił na żadnego Brytyjczyka, co wywołało duże oburzenie na Wyspach.
Teraz w kadrze Kanonierów jest sześciu Anglików, ale wszyscy stanowią o sile zespołu, o czym świadczy ich dorobek strzelecki. Gdyby ustawić tabelę, biorąc pod uwagę tylko gole strzelane przez Anglików, londyńczycy byliby na pierwszym miejscu. Dla porównania prowadząca Chelsea zajmowałaby przedostatnią pozycję!
W zespole Jose Mourinho jest tylko trzech angielskich graczy, z czego dwóch podstawowych obrońców – John Terry i Gary Cahill, a także młody Lewis Baker, który nie dostał jeszcze szansy w Premier League. Portugalski trener podczas wcześniejszej kadencji w Chelsea sprowadził za pięć milionów funtów 16-letniego Michaela Woodsa, który uważany był za wielki talent. Dziś ma 24 lata i występuje w Hartlepool w League Two (czwarty poziom rozgrywkowy). To jeden z wielu przykładów, że menedżerowie nie mają cierpliwości dla młodych piłkarzy.
Eksperci są jednogłośni – postulują, by trenerzy dawali więcej szans Anglikom. – Jeśli urodzonemu tutaj piłkarzowi nie wyjdzie jeden czy dwa mecze, w jego miejsce kupowany jest zawodnik z zagranicy i trenerzy mają gotową wymówkę – ocenił Robbie Savage, były reprezentant Walii, a obecnie ekspert BBC. – Niech ktoś mi powie, że kupi teraz jakiegoś zagranicznego piłkarza, który wygryzie ze składu Rossa Barkleya. Nie uwierzę w to – dodał.
– Musimy zatrzymać masowy napływ zagranicznych piłkarzy. Kiedy byłem selekcjonerem i obserwowałem mecz ligi angielskiej, na boisku biegało 15-16 zawodników urodzonych na Wyspach. Teraz jest odwrotnie – ostrzegał Graham Taylor, który prowadził Anglików w latach 1990 – 1993.
Cel FA: mistrzostwo świata 2022
Greg Dyke, szef Football Association, proponuje wprowadzić długoterminowy plan, którego celem będzie zdobycie mistrzostwa świata w 2022 roku. Jednym z pomysłów jest wymóg, by w wyjściowym składzie każdego zespołu Premier League było co najmniej trzech Anglików.
FA chce się wzorować na Niemieckim Związku Piłkarskim (DFB), który w 2002 zaczął wprowadzać nowoczesny proces szkolenia młodzieży, a po porażce na Euro 2004 kluby zdecydowanie postawiły na młodych Niemców. To był początek wielkiej przemiany, która w tym roku doprowadziła tamtejszą reprezentację do wygrania na mundialu.
– Byliśmy, jak wiele europejskich krajów. Sprowadzaliśmy wielu cudzoziemców, ale po restrukturyzacji zaczęliśmy stawiać na młodych zawodników. Teraz każdy gracz z innego kraju musi być absolutnie wybitny, żeby grać kosztem Niemca – wyjaśnił Lutz Pfannenstiel, scout Hoffenheim.
Anglikom marzy się przejście takiej samej drogi, jak nasi zachodni sąsiedzi. Pytanie tylko czy osiem lat, wystarczy, by angielski futbol przeszedł taką metamorfozę.